Ostatnio dużo siedzę w domu. Za oknem piękna pogoda (no może akurat nie dzisiaj), a ja zaszyta w moim łóżku. Niestety, każdego czasem dopada choroba, ale są też plusy, pogłębia ona moją dosyć świeżą miłość - seriale. Koleżanka poleciła mi kilka seriali i mówiąc o serialu "Miasteczko Wayward Pines" stwierdziła, że jest bardzo wciągający i krótki. Gdy go włączyłam przez pierwsze 5-10 minut myślałam "co ona mi poleciła, jakie to jest nudne", jednak nie trzeba było dużo czasu żebym zmieniła zdanie do takiego stopnia, że po obejrzeniu całego sezonu myślałam "czemu tak szybko?" "kiedy drugi sezon?". Z tego co wiem drugi sezon ma wyjść w tym roku, nie mogę się doczekać i mam nadzieję, że was również zarażę tym serialem.
Serial opowiada do agencie Ethanie, który dostaje kolejną ze swoich misji. Jak zwykle nie może nic nikomu zdradzić, przez co bardzo martwi się o niego jego żona i syn. Jego misją jest odnalezienie dwóch innych agentów. Swoją drogą z jednym (a właściwie jedną) z nich był nieco bliżej prowadząc niegdyś prawie do rozpadu jego aktualnego małżeństwa. Podczas służbowej podróży razem ze swoim wspólnikiem uderzają w ogromną ciężarówkę. Ethan budzi się w szpitalu w tytułowym miasteczku, niestety nie ma kompletnie nic przy sobie, a co gorsze nie ma nigdzie jego wspólnika. Przed oczami ukazuje się pielęgniarka Pam, która jak szybko się okazuje nie jest zbyt delikatna. Gdy w końcu udaje mu się wydostać ze szpitala zaczyna poznawać miasto. Na pierwszy rzut oka idealne. Piękne domy, równo przystrzyżone trawniki, uśmiech na twarzy każdego mieszkańca. Mimo wszystko Ethan postanawia wyjechać z miasteczka i wrócić do rodziny, jednak wcale mu się to nie udaje. Dlaczego? Z Waywarrd Pines nie da się uciec. Co ukrywa to tajemnicze miasteczko?
Mmm fajny opis :D Jak skończę Pamiętniki Wampirów to zacznę oglądać.
OdpowiedzUsuńMój blog ♥ Serdecznie zapraszam na nowy post! Pozdrawiam.
W sumie brzmi ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawy, nie oglądałam go :) Wspólny telewizor oznacza przerabianie razem z chłopakiem wikingów i superbohaterów non stop -.-"
OdpowiedzUsuńThe balance of my life
Brzmi bardzo ciekawie,jak będę miała chwilkę czasu, muszę go obejrzeć.
OdpowiedzUsuńmodpim.blogspot.com
Zapraszam do SpisBlog
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o serialu, a wiele ich oglądam :) super recenzja, może zacznę oglądać :)
OdpowiedzUsuńhttp://aniaanaa.blogspot.com/
Seriale brytyjskie/amerykańskie są o niebo lepsze od polskich!
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja ;)
High Five?
http://fridayp.blogspot.com/